wtorek, 16 grudnia 2025

Święta między Irlandią a Polską: dwadzieścia lat emigracyjnych Wigilii

Zbliżające się święta Bożego Narodzenia to dla wszystkich wyjątkowy czas. Dla dzieci to czas prezentów, przynoszonych przez św. Mikołaja, albo krasnoluda z reklamy coca-coli, w zależności od tego, w co wierzą ich rodzice, to jest w Pana Boga czy w Mamonę. Jest jeszcze opcja Dziadka Mroza, dla tych najbardziej zatwardziałych ateistów, którzy jednak też chcą świętować, dokładnie w tym samym czasie, co katolicy. Dla dorosłych, to przede wszystkim czas spędzony w rodzinnym gronie, chociaż na emigracji różnie z tym bywa. 

Jak nam podaje encyklopedia, termin "emigracja" pochodzi z łacińskiego słowa "emigratio", co znaczy "wyprowadzenie się". Wyprowadziliśmy się nie tylko z rodzinnego domu, ale i z własnej Ojczyzny, próbując tutaj, na Zielonej Wyspie, ułożyć sobie życie na nowo. Upraszczam, nie dotyczy to przecież wszystkich przypadków i każdego z nas. Niektórzy wyjechali, bo w kRAJu im było za ciasno, niektórzy za chlebem, inni żeby szybko zarobić nieco euro na inwestycje w Polsce, jeszcze inni, bo dzielnicowy za często rozpytywał o nich. Co człowiek, to inna historia, łączy nas tylko to, że urodziliśmy się tam a przyjechaliśmy tutaj. Chociaż również pewnie nie wszyscy, bo właśnie chodzi w dorosłość pierwsze pokolenie unijnej emigracji, urodzonych już tutaj. Jednak większość z nas ma rodzinę w Polsce, bliższą lub dalszą, z którą nawet jeżeli nie widzi się cały rok, to jednak chciałoby się spotkać chociaż przy wigilijnym stole. Oczywiście są wśród nas i tacy, którzy najbliższą rodzinę "ściągnęli" tutaj i w zasadzie coraz mniej ich łączy z kRAJem, oprócz wspomnień, języka, paszportu i niechęci do tej lub tej drugiej partii politycznej. Niemniej nawet oni czują że to wszystko to swoisty erzac, opakowanie zastępcze, a jak Boże Narodzenie - to tylko w Polsce.

Nie zawsze jednak udaje się do tej Polski przyjechać, zwłaszcza w święta, gdy tanie linie nagle przestają być tanie. My /czyli ja i moja Żona, Agnieszka/ po raz pierwszy polecieliśmy do kRAJU na święta dopiero w 2023 roku, po 20 latach życia w Irlandii. Oczywiście, w Polsce bywamy regularnie, od 2004 roku ja sam byłem w Ojczyźnie aż 84 razy, a już mam bilety na 85 wyjazd. Warto prowadzić sobie bloga czy inny pamiętnik, dzięki czemu ma się taką dokładną rachubę. Średnio statystycznie wychodzi mi, że jest tam 4 razy do roku, czyli - co kwartał. Oczywiście jak to w statystykach bywa, nie wszystko jest takie, jakim się wydaje. Pierwszy raz poleciałem do Polski dopiero po 1,5 rocznym pobycie tutaj, ale później bywało, że przez kilka miesięcy latałem... co tydzień, kiedy robiłem w kRAJu pewien ważny dla mnie kurs, na którym obecność była absolutnie obowiązkowa. No ale - nie o tym, nie o tym, tylko o świętach w Polsce. Tak więc: przez 20 lat święta Bożego Narodzenia spędzaliśmy na Zielnej Wyspie, za to teraz szykują nam się święta w Polsce, i to już trzeci rok pod rząd.

Jak wyglądały te nasze irlandzkie święta? Najpierw lekki szok kulturowy, że Wigilia to niemal zwykły dzień roboczy a zamiast karpia je się indyka. Generalnie mi tam wszystko jedno, od wielu lat nie jem niczego, co ma oczy, no ale żeby nie jeść wigilijnej kolacji, tylko świąteczny obiad? Jakoś to nie po polsku, prawda? Na szczęście szybko pojawiło się w Cork, gdzie od samego początku mieszkamy, polskie duszpasterstwo i już w 2005 roku odbyła się tutaj pierwsza polska Pasterka. Do dzisiaj mam przed oczami obraz choinki w dwiema polskimi małymi flagami, stojącej w St. Augustine's, kościele przy którym wtedy działało polskie duszpasterstwo. Rok później nie udało nam się dotrzeć na tę Paterkę, bo Wigilię spędziliśmy w szerszym gronie niedawno poznanych znajomych gdzieś na peryferiach miasta i ze zdumieniem stwierdziliśmy, że późnym wieczorem ustała wszelka komunikacja: przestały jeździć autobusy a taksówki nawet nie zaczęły: telefony w korporacjach taksówkarskich albo milczały, albo głos automatycznej sekretarki zapraszał nas po świętach. To są, przypomnę, historie sprzed 20 lat, teraz w gwałtownie laicyzującej się Irlandii, wygląda to zupełnie inaczej.

W 2008 roku pierwszy i ostatni raz zdarzyło nam się uczestniczyć w Wieczorze Opłatkowym w Ambasadzie RP w Dublinie. Byłem wtedy prezesem MyCork, prężnie działającego polonijnego stowarzyszenia, więc wicie-rozumicie, nie wypadało nie zaprosić. Chociaż w następnym roku już tego zaszczytu nie doświadczyłem, chociaż ciągle tym prezesem byłem, a MyCork działało jeszcze prężniej. Może i dobrze, bo dziwnie się tam czułem, praktycznie nie znając zdecydowanej większości tych polonijnych "działaczy". Tak zresztą jest do tej pory, kiedy przypadkiem trafię na facebooku na jakieś fotki z ambasadorskich polonijnych rautów: nie znam tych ludzi, a nawet jeżeli znam, to nic nie wiem o tym, żeby się oni udzielali na rzecz Polonii w Irlandii, a nurty tego polonijnego życia są ciągle w ścisłym kręgu moich zainteresowań. Ot, takie hobby. Na tym spotkaniu poproszono mnie, żebym /w imieniu rzeczonego MyCork/ napisał list, popierający pewnego pana, który bardzo chciał być konsulem honorowym w Cork. List napisałem, powstał w Cork ten konsulat, ale pan konsul nie do końca wywiązał się z tego, co naobiecywał, no ale - jakiś tam konsulat był, chociaż tylko honorowy. Już nie ma, a kolejnych chętnych na tę prestiżową chociaż wolontaryjną funkcję - brak.

Kolejne święta spędzaliśmy spokojnie w domu, ciesząc się koncertem polskich kolęd czy pokazem jasełek w wykonaniu dzieci z Polskiej Szkoły w Cork. Chodziliśmy na świąteczny kiermasz przy Grand Parade i do bajkowo oświetlonego Bishop Lucey Park. Angażowaliśmy się też co roku w organizację Mikołajek dla polskich dzieci w Cork jak i w tworzenie polskiego kiermaszu w przedsionku wspomnianego kościoła St. Augustine's. Do Polski lataliśmy już po świętach, bo na miejscu trzymały nas tradycyjnie: praca i wysokie ceny biletów.

Po 10 latach trochę zmieniliśmy nasze zwyczaje i zaczęliśmy święta spędzać w Dublinie. To był świetny pomysł i powiem świeżości, przynajmniej dla nas. Pozwalał oderwać się od codzienności a przez to lepiej przeżyć Boże Narodzenie. Zatrzymywaliśmy się hotelach w centrum miasta: Belvedere i Maldron Hotel przy Parnell Square, a później w naszym ulubionym RIU Plaza The Gresham przy O'Connell Street. Wtedy pobyt tam nawet w świątecznym okresie kosztował naprawdę niewiele, dzisiaj - to już jest zupełnie inna historia. Za pierwszym razem poszliśmy na Pasterkę do St. Saviour's Priory, gdzie są polscy Dominikanie. W pierwszy dzień świąt szliśmy do St. Audoen's Church, kościoła przekazanego polskiej wspólnocie i prowadzonego przez księży Chrystusowców, w dzień drugi - do St. Francis Xavier Church, gdzie w kaplicy św. Ignacego msze odprawiają Jezuici z Polski. W kolejnych latach skupiliśmy się tylko na tych dwóch pierwszych kościołach, ale wzorzec był ten sam: Paterka u Dominikanów a później Msza Św. u Chrystusowców. Gwoli ścisłości, zdarzało się że do nas przyjeżdżali najbliżsi z Polski, wtedy oczywiście zostawaliśmy w Cork, ciesząc się swoją obecnością, niemniej kiedy nikt się do nas nie wybierał, my wybieraliśmy się do stolicy.

Taka sielanka trwała do 2020 roku, kiedy obostrzenia covidowe wywróciły wielu ludziom życie do góry nogami. Władza wymyślała przeróżne zakazy i nakazy, w tym m.in. obowiązek rejestracji online do uczestnictwa we Mszy Świętej. W Cork za późno się za to zabraliśmy i zabrakło dla nas miejsca. Jak znam życie, polscy księża na pewno nie odesłaliby nikogo z kwitkiem, ale nie chcieliśmy ich narażać na niepotrzebne ewentualne reperkusje, bo przecież wiadomo, że są wśród nas czarne owce. Na marginesie: jedna z takich polskojęzycznych owiec, składała w tym świątecznym czasie donos na moją Żonę, że ta prowadziła warsztaty artystyczne dla pań, rzekomo z liczbą uczestniczek większą, niż obowiązywały limity. Tyle że były zdjęcia ze spotkania i można było porachować, że było tyle osób, ile być mogło. Ot, takie to były czasy i takie to były świnie. Wróć, owce oczywiście. Ponieważ zabrakło dla nas miejsca w kościele, więc znowu wybraliśmy się do Dublina, a na Pasterkę poszliśmy tym razem do St. Audoen's Church, a nie do Dominikanów, bo tylko tam było jeszcze wolne miejsce. Kolejny pandemiczny 2021 rok: co prawda już nie trzeba się rejestrować na Mszę do kościoła, ale wstrzymano loty, więc znowu nikt nas nie odwiedza, za to my jedziemy do Dublina. Co tam robiliśmy, oprócz chodzenia po kościołach i podziwiania szopek? Odwiedzaliśmy naszych przyjaciół, również piszących w MIR-ze /pozdrawiam Tomka i Przemka/, szukaliśmy skrytek geocachingowych i odkrywaliśmy mniej znane zakamarki miasta. 

W kolejnym roku w naszym życiu pojawił się Patryczek, a to zmieniło u nas bardzo wiele. Między innymi i to, że zaczęliśmy Boże Narodzenie spędzać w kRAJu, nie patrząc na ceny biletów i inne przeszkody. Boże Narodzenie w Cork czy nawet w Dublinie, to w porównaniu z takim Krakowem, jednak tylko ledwie namiastka świąt, nie ujmując oczywiście niczego tym dwóm miastom. Na każdym kroku jak nie jarmark, to koncert kolęd, szopki żywe i te krakowskie, później huczny Nowy Rok i Orszaki Trzech Króli. Tak to można świętować.

Jednak najlepsze święta, to te w gronie najbliższych, z osobami które kochacie. I takich świąt Bożego Narodzenia Państwu życzę!

niedziela, 14 grudnia 2025

Patryczek z kolegą robią pizzę

Patryczka odwiedził jego kolega, Kacperek. Chłopaki świetnie się razem bawili, a później, pod okiem Agnieszki, wspólnie przygotowali pizzę ;-)

/Powyżej: Kacperek i Patryczek robią pizzę/

sobota, 13 grudnia 2025

Święty Mikołaj w Fota House

Wybraliśmy się do Fota House, na kolejne spotkanie ze Świętym Mikołajem. Przy okazji zwiedzaliśmy pięknie udekorowane pokoje, każdy z własną świąteczną historią. Największą atrakcją było oczywiście spotkanie z Mikołajem. Każde dziecko otrzymało dwa książkowe prezenty. Do tego  można było zrobić sobie wspólne zdjęcie. To już 6-te spotkanie Patryczka ze Świętym Mikołajem - w tym roku ;-)

Poniżej kilka zdjęć, filmik z tego wydarzenia można zobaczyć na moim YT: LINK.






piątek, 12 grudnia 2025

Kiermasz i występy dzieci w szkole Patryczka

W szkole Patryczka miał miejsce kiermasz bożonarodzeniowy, połączony z występami dzieci. Wybraliśmy się oboje, żeby zobaczyć Patryczka, kupiliśmy również kilka drobnych rzeczy. Filmik z tego kiermaszu i występów można zobaczyć na YT: LINK.

/Powyżej: Patryczek z grupą dzieci podczas występu/

wtorek, 9 grudnia 2025

Pokaz małych artystów z Super Star

W zeszłym roku Patryczek chodził na zajęcia z capoeiry. Po wakacjach już chodzić tam nie chciał, więc w tym roku szkolnym - zapisaliśmy go na zajęcia z tańca akrobatycznego. Miał do wyboru lekcje próbne z gimnastyki akrobatycznej i tego tańca, wybrał taniec, chociaż wydaje mi się że jak na ten wiek dzieci, zajęcia i tu, i tam, wyglądają bardzo podobnie, to po prostu ćwiczenia ogólnorozwojowe. W niedzielę, w Whitechurch Community Centre, miał miejsce pierwszy pokaz umiejętności dzieci. Oczywiście, byliśmy tam obydwoje ;-)

Filmik z tego pokazu można zobaczyć na moim YT /od 0:58minuty/: LINK.

/Powyżej: po pokazie, Patryczek ze swoim certyfikatem/

poniedziałek, 8 grudnia 2025

Patryczek w teatrze na Kopciuszku

Patryczek po raz pierwszy w teatrze był prawie dwa lata: LINK, ale teraz z kolei po raz pierwszy był  - w irlandzkim teatrze. Razem z Agnieszką wybrali się na Kopciuszka do Everyman. Podobno była świetna zabawa, a sama bajka przedstawiona w wersji współczesnej i działa się w Cork ;-)

Poniżej - kilka zdjęć, na moim YT można zobaczyć filmik z tej ich wyprawy: LINK.



niedziela, 7 grudnia 2025

128 Warsztaty z My Little Craft World

Agnieszka w ramach swojego projektu My Little Craft World, ponownie zaprosiła wszystkie dzieci na specjalne warsztaty świąteczne, które miały miejsce w Polskiej Szkole w Cork, ale tym razem w sobotę /czyli wczoraj/. Dzieci poznały polskie świąteczne tradycje i zwyczaje, oraz wykonały ozdoby świąteczne. 

Poniżej kilka zdjęć, filmik z tego kiermaszu można zobaczyć na moim YT /od 3:37 minuty/: LINK.



sobota, 6 grudnia 2025

Kiermasz, kolędy i Moto-Mikołaje w Polskiej Szkole w Cork

Tradycyjnie, jak co roku, na początku grudnia w Polskiej Szkole w Cork miał miejsce świąteczny kiermasz /na którym swoje stoisko miała również Agnieszka/ oraz koncert kolęd. Przybyli również Moto-Mikołaje, którzy rozdali dzieciom prezenty. To już, żeby nie stracić rachuby, 5 spotkanie Patryczka w tym roku ze św. Mikołajem /nie wliczając tego, w którym podrzucił mu prezent pod poduszkę/ ;-) W tym czasie Agnieszka poprowadziła swoje warsztaty artystyczne w tej szkole.

Poniżej - kilka zdjęć, można też zobaczyć na YT mój filmik z tego wydarzenia: LINK.




piątek, 5 grudnia 2025

Święty Mikołaj odwiedza Patryczka

 Jak wiadomo, w nocy z 5/6 grudnia Święty Mikołaj przynosi dzieciom prezenty. Polskie dzieci mają lepiej niż irlandzkie, bo do nich Mikołaj /ewentualnie Gwiazdor, Dzieciątko Jezus, itp./ przychodzi 2 razy - zostawiając im prezenty również pod choinką. Ot, warto być Polakiem. Do Patryczka również dzisiejszej nocy przyszedł Mikołaj, na co mam dowód w postaci filmiku. W końcu na coś się przydaje ta AI ;-)

Filmik z tego jak ważnego dla Patryczka wydarzenia można zobaczyć TUTAJ.

czwartek, 4 grudnia 2025

Wioska św. Mikołaja w Cuskinny Court, k. Cobh

Wybraliśmy się na Biegun Północny, żeby kolejny raz /już czwarty w tym roku, a to dopiero początek/ spotkać się ze Świętym Mikołajem. Na szczęście ten biegun znajdował się stosunkowo blisko, bo w Cuskinny Court, k. Cobh.

Było to godzinne swego rodzaju przedstawienie teatralne, w czterech różnych sceneriach, na których dzieci zostały zaproszone do spotkania z elfami, Panią Mikołajową i w końcu z samym Świętym Mikołajem. Mali widzowie pomagali elfom zbudować zabawki a w kuchni Pani Mikołajowej ozdabiały własne ciasteczka. Zabawa kończy się prywatną wizytą u Świętego Mikołaja w jego leśnej chatce, gdzie  elf-fotograf robi pamiątkowe zdjęcie. Dodatkowo dziecko może wybrać sobie dowolną zabawkę z elfiego sklepiku. Jest też kawiarenka serwująca m.in. gofry w kształcie choinki ;-)

Poniżej - kilka zdjęć, filmik z tej naszej wyprawy można zobaczyć na moim YT /od 2:45 minuty/: LINK.







środa, 3 grudnia 2025

Warsztaty artystyczne w szkole Patryczka

Dzisiaj w szkole Patryczka miały miejsce kolejne, tym razem artystyczne, zajęcia razem z rodzicami: tym razem wspólnie tworzyliśmy rzeczy na szkolny kiermasz świąteczny, a mianowicie - ozdoby na choinkę i kartki świąteczne. Agnieszka jest dzisiaj w pracy, więc wypadło na mnie. Jakoś daliśmy radę  ;-)

/Powyżej: Patryczek w trakcie tworzenia/

poniedziałek, 1 grudnia 2025

Urodziny Tomka

Wczoraj byliśmy na urodzinach naszego serdecznego kolegi - Tomka. Jak się bawiliśmy, można nieco zobaczyć na moim filmiku /od 9:13 minuty/: LINK, a poniżej - upominek jaki własnoręcznie przygotowała Agnieszka, oraz pamiątka z Krakowa - ode mnie ;-)

/Powyżej: upominek dla Tomka/

niedziela, 30 listopada 2025

127 Warsztaty z My Little Craft World

Jak co roku, Agnieszka w ramach swojego My Little Craft World, zaprosiła małych artystów z Polskiej Szkoły w Cork na warsztaty świąteczne. Dzieci poznały polskie świąteczne tradycje i zwyczaje, oraz wykonały ozdobny świąteczny świecznik. W zajęciach brał udział również Patryczek ;-)

Poniżej kilka zdjęć, filmik z tego kiermaszu można zobaczyć na moim YT: LINK.




sobota, 29 listopada 2025

Św. Mikołaj na kiermaszu przed operą

Na Emmet Place, nieopodal Cork Opera House, ulokowano w tym roku kiermasz bożonarodzeniowy. Ma też tam swój domek św. Mikołaj, z którym za 10 euro można sobie zrobić zdjęcie, a za 20 euro - dziecko otrzyma również skromny upominek. Wstąpiliśmy tam na chwilę ;-) Jak co roku w centrum miasta pojawiło się też koło widokowe, ale że było zimno i spora kolejka, to skorzystaliśmy tylko ze znajdującej się tuż obok karuzeli. Jeszcze tam wrócimy.

Poniżej kilka zdjęć, filmik z tego kiermaszu można zobaczyć na moim YT: LINK.




piątek, 28 listopada 2025

Św. Mikołaj w Wilton Shopping Centre

Wybraliśmy się do Wilton Shopping Centre, gdzie to centrum handlowe razem z lokalnym radiem Cork's Red FM organizowało spotkanie ze św. Mikołajem. Było nieco zabawy i możliwość zrobienia sobie zdjęcia, oczywiście za opłatą /od 12 euro/. Podobną fotkę zrobiliśmy sobie w tym miejscu 3 lata temu: LINK, wtedy brali 10 euro. Ot, inflacja ;-)

Poniżej kilka zdjęć, filmik z tego wydarzenia można zobaczyć na moim YT: LINK.





środa, 26 listopada 2025

Puzzle w szkole

Dzisiaj razem z Patryczkiem układałem puzzle w jego szkole. Przez kilka ostatnich tygodni było kilka takich zajęć integracyjnych, raz była Agnieszka, później byliśmy w Polsce, teraz - czas na mnie. Generalnie - rodziców było tylko kilkoro, ale to był fajnie spędzony czas. Zauważyłem, że być może pod wpływem zajęć w szkole, również w domu Patryczek zajął się układaniem puzzli - i nawet mu to wychodzi.

/Powyżej: Patryczek na zajęciach w szkole/

poniedziałek, 24 listopada 2025

Świat według spisku

Im jestem starszy, tym częściej – choć niechętnie – daję wiarę przeróżnym teoriom spiskowym. Wynika to zapewne z sumy doświadczeń życiowych, jakie zebrałem przez ponad pół wieku mojej wędrówki po tym łez padole. Rzeczy okazują się nie być takimi, jakimi się na pierwszy rzut oka wydają. Spontaniczne oddolne ruchy społeczne są najczęściej precyzyjnie zaplanowane i hojnie sfinansowane. Media – jak kłamały za komuny, tak kłamią nadal, tylko bardziej. Świat nie jest czarno-biały, a to, że ktoś jest bohaterem, nie znaczy wcale, że nie może być zdrajcą. I odwrotnie zresztą też.

Weźmy taki ostatnio odmieniany przez wszystkie przypadki Mercosur. To organizacja gospodarcza, która od lat 90. XX wieku ma na celu ułatwienie handlu i współpracy między państwami Ameryki Południowej. Działa trochę jak mini-Unia Europejska – ma wspólną politykę handlową, niskie cła między członkami i wspólne stanowisko wobec państw trzecich. W jej skład wchodzą m.in. Argentyna, Brazylia, Urugwaj i Paragwaj.

Obecnie wielu politykom spędza sen z powiek planowana umowa o wolnym handlu między Unią Europejską a Mercosurem. Zwiększyłaby wymianę handlową m.in. w branżach samochodowej, spożywczej, farmaceutycznej i przemysłowej. UE mogłaby eksportować więcej samochodów, maszyn i leków, a Mercosur – więcej mięsa, cukru, soi i etanolu. Oczywiście, jak to zwykle bywa, jedni zyskają na tym więcej, inni znacznie mniej, a niektórzy wręcz dołożą do interesu.

W gronie tych, którzy mają stracić, wymienia się m.in. Irlandię i Polskę. Irlandia jest znaczącym eksporterem wołowiny – tańsze mięso z krajów Mercosuru może położyć temu kres. W Polsce uderzy to w rolników, już narażonych na nieuczciwą konkurencję ze strony producentów rolnych z Ukrainy. Zyskać mają przede wszystkim Niemcy, posiadający rozwinięty przemysł motoryzacyjny.

Co mają z tym wspólnego teorie spiskowe? Oto jedna z nich. Ale najpierw cofnijmy się do końca II wojny światowej. Wielu nazistów, widząc swoją porażkę i wiedząc, że mają na sumieniu tysiące bezbronnych ofiar, uciekło z Niemiec. Dokąd? Przeważnie właśnie do państw, które dziś tworzą Mercosur. Czy ci niemieccy mordercy i złodzieje, którzy okradli całą Europę, a Polskę w szczególności, uciekali z pustymi rękami? Oczywiście, że nie. Mieli kieszenie ciężkie od polskiego, zrabowanego złota, kosztowności z ograbionych domów i wszystkiego, co miało łatwo spieniężalną wartość. Co zrobili z tymi pieniędzmi w krajach, do których uciekli? Oczywiście – przeznaczyli je na dokładne zatarcie śladów po sobie, stworzenie nowej tożsamości, a następnie na inwestycje, również w ziemię i produkcję rolną. Mijają dwa pokolenia, majątki są przekazywane kolejnym generacjom, które zaczynają robić obopólnie korzystny biznes z krajem swoich przodków – kosztem tych, których niegdyś zwalczali. Mogło tak być? W jakiejś części zapewne tak.

No dobrze, to tylko spiskowa teoria. Ale ile już było takich, które okazały się prawdą? Projekt Tuskegee, MK-Ultra, program PRISM, operacja Mockingbird, ukrywanie szkodliwości palenia przez koncerny tytoniowe, eksperymenty eugeniczne w USA, wpływ przemysłu zbrojeniowego na politykę – i wiele innych. W Polsce też mieliśmy sporo takich doniesień, które na pierwszy rzut oka wydawały się niedorzeczne, a później okazywały się prawdą – jak choćby tajne więzienia CIA w Starych Kiejkutach. Kiedy Andrzej Lepper z sejmowej mównicy ujawnił prawdę o nich, najpierw powszechnie stukano się w czoło. A później, gdy wszystko wyszło na jaw, Lepper popełnił „samobójstwo”.

No cóż – służby nie lubią, gdy ktoś ma za długi jęzor. To aż nadto jawne ostrzeżenie dla innych gadatliwych, którzy wtedy szybko tracą ochotę do zwierzeń. Podobna śmierć spotkała Emila Czeczko, polskiego dezertera, który na Białorusi opowiadał niestworzone historie o naszych żołnierzach. Również popełnił „samobójstwo”, zresztą w ten sam sposób co śp. Lepper. Pytanie tylko, które służby mu w tym „pomogły”: białoruskie czy nasze? Ja tam obstawiam, że to nasze wysłały w ten sposób jasny sygnał dla innych, potencjalnie chętnych do dezercji i łatwego życia na cudzym wikcie w zamian za kilka wywiadów telewizyjnych. Ale oczywiście – mylić się mogę. To w końcu tylko teoria. Spiskowa, w dodatku.

Jeżeli teoria z Mercosurem ma choć ziarnko prawdy, pozostaje pytanie: czy wchodzenie w taki biznes jest etyczne, jeśli ma się świadomość, w jaki sposób nastąpiła tam akumulacja pierwotna kapitału? Oczywiście – to pytanie czysto retoryczne. Biznes i polityka nie zajmują się etyką.

Gdyby się zajmowały, to taki Wernher von Braun, twórca rakiet V2, nie zostałby przejęty przez Amerykanów w ramach operacji „Paperclip” – tajnego programu, w którym USA sprowadziły ponad 1600 niemieckich naukowców, w tym wielu dawnych członków NSDAP i SS, aby pracowali dla amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego i kosmicznego. Tym samym nie byłby głównym konstruktorem rakiety Saturn V, która wyniosła misję Apollo 11 na Księżyc w 1969 roku. Tak, proszę Państwa – dzięki temu niemieckiemu naziście, mającemu na sumieniu śmierć tysięcy ludzi z obozów koncentracyjnych, Amerykanie wylądowali na Księżycu.

No właśnie – wylądowali? Istnieje przecież i taka teoria spiskowa, że Amerykanie nigdzie nie polecieli, że to wszystko było farsą nagraną w odpowiednio przygotowanym studiu filmowym. No cóż – nie zawsze teorie spiskowe są prawdziwe. Pomijając wszystko inne, pamiętajmy, że wtedy trwał swoisty wyścig w kosmos między ZSRR a USA. Początkowo Rosjanie znacznie wyprzedzali Amerykanów: w 1957 roku wystrzelili Sputnika 1 – pierwszego sztucznego satelitę Ziemi, a w 1961 roku jako pierwszy poleciał w kosmos Jurij Gagarin. Ich hegemonię przełamało dopiero lądowanie Amerykanów na Księżycu w 1969 roku. Jestem przekonany, że gdyby tego lądowania w rzeczywistości nie było, Rosjanie, którzy na pewno bardzo dokładnie śledzili poczynania swoich konkurentów – m.in. za pomocą agentów umieszczonych wśród naukowców – podnieśliby wrzask na cały świat, demaskując „amerykańskie kłamstwa”. Nic takiego się jednak nie stało.

Reasumując: trzeba mieć oczy szeroko otwarte – szczególnie w czasach, gdy pracownicy mediów zblatowali się z politykami tak, jak nigdy wcześniej. Dotyczy to obu stron sporu politycznego, a niezależność dziennikarska to dziś pusty slogan. Stąd potrzeba szczególnej uwagi na treści, jakie nam suflują. Może więc warto nie tyle wierzyć w teorie spiskowe, co po prostu przestać wierzyć w przypadki i nieszczęśliwe wypadki. Bo w polityce i w historii takie rzeczy zdarzają się rzadko – a jeśli już, to tylko wtedy, gdy komuś bardzo na nich zależy...

sobota, 22 listopada 2025

1 spotkanie z Mikołajem - w Marina Market

Dzisiaj Patryczek pierwszy raz w tym roku spotkał się ze św. Mikołajem, który w towarzystwie reniferów przybył do Marina Market. Tak naprawdę, znowu był to tylko przerośnięty krasnolud z reklamy coca-coli, podszywający się pod prawdziwego św. Mikołaja, ale na razie nie będę dziecku niszczył dzieciństwa ;-) Było sporo zabawy i jeszcze więcej piany, imitującej śnieg.

Z ciekawostek: w latach 1917–1984 na terenie Marina Market przy brzegu rzeki Lee mieściła się fabryka Henry Ford & Sons, produkująca samochody. Był to jeden z największych pracodawców w Cork. Kilka lat temu opuszczoną halę zrewitalizowano i otworzono we wrześniu 2020 roku, w czasie covid-u.  Wielu z przedsiębiorców/restauratorów wskutek restrykcyjnych przepisów nie mogło dalej prowadzić działalności u siebie, ale mogli w Marina Market, gdzie były i są zupełnie inne warunki. Oprócz wielu punktów gastronomicznych, Marina Market to obecnie również miejsce koncertów, imprez, kina plenerowego a nawet lodowiska w okresie zimowym.

Poniżej - kilka zdjęć, filmik z tego wydarzenia można zobaczyć na moim YT: LINK.